piątek, 21 lutego 2014

Dziś o podkładzie, który jest prawie idealny

Jestem maniaczką podkładów. Przyznaję się. Ale to dlatego że mam fioła na punkcie gładkiej, jednolitej cery. A skoro natura takową mnie nie obdarzyła to ratuję się fluidami. Moim numerem 1 jest Double Wear Light, ale póki co nie stać mnie na takie wydatki więc szukam tańszego odpowiednika. W ogóle kupowanie podkładu zajmuje mi około 2 tygodni, bo skrupulatnie przekopuję internet w poszukiwaniu informacji i opinii. I tym razem wybór padł na Essence Stay All Day. Mój kolor to 20 Soft Nude.






Czemu mnie w sobie rozkochał?
- cena: kilkanaście złotych
- konsystencja- fajnie się rozprowadza, nie spływa podczas aplikacji
- krycie- bardzo, bardzo dobre. W połączeniu z korektorem daje naprawdę świetny efekt
- ładny, kremowy zapach
- faktycznie, zgodnie z zapewnieniem producenta utrzymuje się długo na twarzy ale łatwo się zmywa przy demakijażu
- nie zapycha- to jest główne kryterium absolutnie wszystkich moich kosmetycznych wyborów. Jak coś zapycha to jest z automatu wyrzucane do śmieci i nie ma sentymentów. Mam dość problemów z cerą i bez zapychaczy ;) A co zapycha- o tym następnym razem 

Jakie minusy zauważyłam?
- opakowanie- pompka jest wygodna, wydobywa odpowiednią ilość produktu ALE nie widać ile produktu pozostało, czego bardzo nie lubię
- kolor- leciutko ciemnieje w ciągu dnia. Nie jest to pomarańczowy odcień, ale można zobaczyć minimalną różnicę.

Z ręką na sercu mogę go polecić i sama na pewno przy nim pozostanę

środa, 12 lutego 2014

Dziś o zupełnie przypadkowych zakupach

Jak zwykle. Plan jest prosty: pojechać do centrum handlowego oddać grę z wypożyczalni. Wejść do apteki po leki. Wrócić do domu. Nie byłabym sobą gdybym po drodze nie zahaczyła o drogerię Natura (ostatnio moją ulubioną ze względu na brak tłumów i niezłe zaopatrzenie). Weszłam aby tylko rzucić okiem na tusz Max Factora, ale srogo się zdziwiłam gdy okazało się że szafa Max Factora w Naturze nie stoi! No ale cóż, głupio tak wejść i wyjść więc skierowałam się do szafy Essence. I oto wyniki podróży:

  Nie z Essence, ale z szafy obok- Sensique- duo do french manicure, zestaw nr 103


 
                                      
 Pomadka w kolorze 07 Natural Beauty


  Pędzelek do French manicure


 I oto efekty użycia pędzelka i lakierów (miałam się przygotowywać do ważnego spotkania ale tak kusiły mnie moje nowości że musiałam pomalować choć jeden paznokieć. Pomalowałam ostatecznie tylko lewą dłoń i to dość niedbale)

Więcej o moich nabytkach i o poprzednich zakupach napiszę w kolejnych postach. Pozdrawiam!

piątek, 7 lutego 2014

Dziś o bublu nad buble

Jestem tak zniesmaczona tym produktem, że aż mnie zainspirował do stworzenia posta. Bohaterem jest oczyszczający tonik Nivea Pure&Natural. 


Cóż nam pisze producent:

" tonik oczyszczający z cennym bio olejkiem arganowym i organicznym aloesem, delikatnie oczyszcza i odświeża, przywracając naturalną równowagę skórze oraz zdrowy i promienny wygląd:
  • bez parabenów
  • bez silikonów
  • bez barwników
  • bez olejów mineralnych
  • całe opakowanie podlega recyklingowi."
Brzmi nieźle, prawda?
I takim opisem zachęcona w drogerii wsadziłam go do koszyczka. Użyłam go od razu przy wieczornym demakijażu i co zobaczyłam następnego dnia? Wysyp pryszczy, ziemistą, brudną wręcz skórę, bardziej widoczne zaskórniki- po prostu katastrofa. Ale początkowo nie posądzałam o tą tragedię toniku, myślałam że po prostu skóra ma gorszy dzień, jak to czasami bywa. Ale użyłam go kolejny raz i wcale nie było lepiej. Dopiero gdy go odstawiłam bo wszedł w krąg podejrzanych, moja skóra wróciła do normy. Tonik przeleżał w szafce kilka tygodni po czym przedwczoraj znów do niego wróciłam z nadzieją, że "coś mi się wydawało i na pewno teraz będzie lepiej. Kto nie ryzykuje ten nie ma". No i zaryzykowałam i pożałowałam następnego poranka :(
Dlaczego tak się wydarzyło? 

ALOES-  jest ogólnie cudownym składnikiem gdyby nie to że powoduje potworny wysyp pryszczy o czym przekonałam się boleśnie smarując twarz sokiem z niego. Oczywiście to działanie oczyszczające, tak ma być. Ale jeśli producent nam pisze, że oczyszcza, że promienny wygląd, że cuda na kiju to zastosowanie substancji oczyszczających w ten sposób, szczególnie jeśli jest to tonik, jest nieporozumieniem. Producent nie wspomniał że aloes zanim złagodzi to najpierw zaostrzy wszystkie zmiany ;)

ALKOHOL DENATUROWANY- wysoko w składzie, na drugim miejscu. Tu nie ma w ogóle czego komentować. Sama biję się w pierś że nie zauważyłam go gdy czytałam skład przy drogeryjnej półce. Wysusza, wysusza i jeszcze raz podrażnia. 

No cóż, jak lubię Niveę, tak muszę stwierdzić że ten tonik jest najgorszym spośród wszystkich które miałam.